Moje codzienne zatrzymanie 2020.03.26
J 5,31-47
Ludzka natura kontra miłość Boga. Nie tylko Ewangelia, ale też pierwsze czytanie z Księgi Wyjścia, ukazują nam jak oporni jesteśmy wobec Bożej miłości.
Izraelici lepią sobie cielca ze złota, bo im cierpliwości nie starczyło, kiedy Mojżesz przez pewien czas nie wracał ze spotkania z Bogiem. A chwilę wcześniej wszyscy się zobowiązali do wypełnienia słów Pana… W Ewangelii Jezus próbuje przedstawić Żydom konkretne argumenty, które świadczą, że jest On posłany przez Ojca. Dlaczego?? Bo chce doprowadzić ich do wiary, a w konsekwencji do życia wiecznego. Niestety, ci, którzy stali się prześladowcami Jezusa, ze względu, na to, że w ich mniemaniu łamał Prawo, mieli serca zamknięte na jakiekolwiek argumenty.
Czasami my też szukamy argumentów i nie mogąc znaleźć wystarczających, wątpimy. Przypomnijmy sobie to wszystko, co przybliżyło nas do miłości Bożej, tych wszystkich ludzi, którzy nam o niej powiedzieli… Spójrzmy z wdzięcznością na te momenty kiedy wierzyliśmy bez wątpliwości i doświadczaliśmy Bożej obecności…
Wystarczył jeden krok w kierunku Jezusa, aby On uczynił resztę. Przykład?
Pierwszy święty kanonizowany w historii – Dobry Łotr (wspominamy go dziś w liturgii Kościoła). Wisząc na krzyżu upokorzył się przed Jezusem, wyznał swą grzeszność i poprosił… I chwilę potem cieszył się chwałą Nieba. Można??…. Można!!!
Tak niewiele potrzeba. Czy to rozumiemy?