Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.14
J 15,12-16
We wspomnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego możemy zamiast Ewangelii z dnia przeczytać fragment z 15 rozdziału Ewangelii św. Jana, gdzie Jezus uczy przykazania miłości na Jego wzór. Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś umiera za drugiego. Jednocześnie Pan nazywa swoich uczniów przyjaciółmi, a nie sługami. Posyła nas także, abyśmy owoc przynosili właśnie przez miłość.
Dzisiejszy patron był człowiekiem szczególnym. Ewangelizator pełen zapału i skromności. Rozmiłowany w Maryi, dla której gotów był zrobić wszystko. Dla Niej i Królestwa Bożego czynił wielkie rzeczy, jak misje w Japonii, założenie drukarni, „Rycerza Niepokalanej”. Mimo, że sam niewiele potrzebował, dla spraw Bożych korzystał z nowoczesnych środków, by docierać z Dobrą Nowiną jak najdalej. Podobno nie był łatwym człowiekiem w relacjach, a jednak znamy go chyba najbardziej z wspaniałego czynu miłości z lipca 1941, kiedy na ochotnika zgłosił się na śmierć zamiast ojca rodziny. Mógł stać w szeregu więźniów, a jednak miłość przynagliła go do tego czynu. To jest taka miłość, której uczy Chrystus. Kiedy człowiek kocha naprawdę wszystko się zmienia. Czy stać cię na taką miłość? Co jesteś w stanie uczynić z miłości dla swoich najbliższych? A dla nieznanych osób co byłbyś gotów zrobić dziś z miłości?
Maksymilian żył dla Królestwa Bożego, żył nim już tu na ziemi i wiedział, że śmierć jest przejściem do domu. Czasami możemy spotkać się z jego historią, kiedy słyszymy, co Chrystus uczynił dla nas. Tak bardzo upodobnił się do swego Mistrza, że dziś ich ofiary są ze sobą zestawiane. Niesamowite, co łaska Boża może zrobić z niedoskonałego człowieka, który jest na nią otwarty. Co ty mógłbyś powiedzieć o swojej otwartości na łaskę Bożą? Na ile już cię zmieniła? Na ile jesteś podobny do Chrystusa? Jakie dziś owoce wydajesz w swoim życiu? Czasy nie są łatwe, chyba nigdy nie były, ale w takich możesz zostać świętym o ile pozwolisz łasce Bożej, aby cię odmieniała i upodabniała do Mistrza. Czy chcesz tego?
Na zakończenie podzielę się moim spostrzeżeniem. Sama data śmierci Świętego, moim zdaniem, nie jest przypadkowa. Zmarł w przeddzień Uroczystości Wniebowzięcia Maryi, aby na Jej święto być w Niebie. Możemy to odczytać jako wyraz niesamowitego umiłowania go przez Matkę Bożą.
Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek