Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.21

Mt 22,34-40

                W dzisiejszej Ewangelii Jezus zapytany przez uczonego w Prawie o najważniejsze przykazanie przypomina dwa przykazania miłości. Pewnym novum jest to, że Pan zestawia znane ze Starego Testamentu przykazania obok siebie, a przez to chce nas uwrażliwić, że nie można kochać Boga nie kochając człowieka. W Nowym Testamencie ta nauka mocno jest ukazana przez św. Jana w Pierwszym Liście. Skoro Pan Jezus nam przypomniał najważniejsze przykazania, zastanówmy się jak je wypełniamy.

                Pierwsze jest przykazanie miłości Boga całym sobą i nade wszystko. Czy udaje ci się to? Pan pragnie zapytać ciebie dziś o to, kogo lub co kochasz bardziej od Niego? Czy jest On na I miejscu w twoim życiu, czy też nie?

Przykazanie drugie ukazuje pewną ważną prawdę, że nie możemy kochać bliźniego, jeśli nie kochamy siebie. Zapewne słyszałeś to już kiedyś. A czy kochasz siebie? Jaką miłością? Czy możesz powiedzieć, że jest to miłość dojrzała, która widzi siebie w prawdzie, a więc dostrzega wady, ale widzi również zalety? Co możesz powiedzieć o pracy własnej, którą wkładasz w rozwój tej miłości?

A jak jest z miłością bliźniego w twoim życiu? Kochać to znaczy chcieć czyjegoś dobra. Czy chcesz dobra wszystkich ludzi? A może są takie osoby w twoim życiu, o których nie myślisz dobrze i nie chcesz ich dobra? Św. Jan w Pierwszym Liście, o którym wspomniałem wcześniej, pisze, że „kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1J 4,20). To jest konkret, do którego powinniśmy dorastać. Prośmy więc Pana o tę łaskę.

Pozdrawiam i błogosławię J ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.20

Mt 22,1-14

                Dziś Jezus opowiada nam mocną przypowieść o zaproszonych na ucztę, którzy wzgardzili nią. W konsekwencji zostali odrzuceni. Skierowana jest ona do arcykapłanów i starszych ludu współczesnych Jezusowi. Dziś słyszymy ją my, ludzie XXI wieku i mamy podjąć porządną refleksję. Kiedy bowiem dokładniej się w nią wczytamy znajdziemy tam również wskazówki dla nas.

                Po raz kolejny dociera do nas prawda, że Naród Wybrany Starego Testamentu, nie rozpoznał w Jezusie Mesjasza i to, co było w pierwszej kolejności dla niego przygotowane, dostaje się innym narodom. To my jesteśmy tymi, którzy z „rozstajnych dróg” zostali zaproszeni. Nauczyciel mówi o tym, że sala biesiadna zapełniła się ludźmi i dobrymi, i złymi. Zbawienie jest bowiem darem Boga, który skierowany jest do wszystkich, do ciebie i do mnie również. Czy potrafisz przyjmować tę prawdę? Czy żyjesz jak dziedzic Królestwa Bożego? Czy cieszysz się tym, że Bóg właśnie tobie je daje? Podziękuj Mu za to w serdecznej modlitwie.

                Zadziwiająca jest scena, kiedy król przyglądając się zebranym zauważył człowieka, który nie miał stroju weselnego i kazał go wyrzucić. Dlaczego? Ponieważ nie był on przygotowany. Przyjął zaproszenie, ale nie przygotował się na świętowanie. Strój weselny w języku apokaliptyki, to obraz nowego sposobu bycia. Jeśli jesteśmy ludźmi wierzącymi zmierzającymi na ucztę królestwa, powinniśmy przygotować się na nią przez dzieła sprawiedliwości. Czy twoja wiara pociąga za sobą nowy sposób myślenia i bycia? Czy uważasz, że dobrze przygotowujesz się na wieczne świętowanie? Jak to czynisz? Poproś Ducha Św., by cię wspierał i pomagał. Zaproś również do swojej codzienności Maryję, która najpiękniej przeszła tę drogę do Królestwa Bożego.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.19

Mt 20, 1-16

                Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam piękną przypowieść o Bożej dobroci. Gospodarz winnicy kilkakrotnie wychodził, aby nająć pracowników. Na koniec nagradza tak samo wszystkich okazując wspaniałomyślność i hojność. Kiedy czytam tę przypowieść mam w sercu wiele radości i nadziei na Niebo, i to nie tylko dla siebie.

                Pierwsza ze spraw, którą zauważam w przekazie tej przypowieści jest cierpliwość i dobroć Pana, która skutkuje tym, że nigdy nie jest za późno na nawrócenie. Oczywiście nie możemy zwlekać myśląc, że jeszcze sporo czasu nam zostało, ale nie możemy też uwierzyć pokusie, że dla nas już ratunku nie ma. Czy zdarzyło ci się złapać w pułapkę tych pokus, a może jednej z nich? Co pomogło ci się z niej uwolnić? A może dziś trudno jest ci patrzeć z nadzieją w Niebo, bo wydaje ci się, że na nie nie zasługujesz? Zbawienie jest darem wysłużonym nam przez Jezusa, który otrzymujemy od Niego za darmo. Nie musimy na niego zasługiwać, bo to dar.

                Druga sprawa, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to zazdrość i pycha, która pojawia się w myśleniu i postępowaniu człowieka. „Nam należy się więcej” – tak uważali ci, którzy pracowali cały dzień – „a tym ostatnim nie należy się tyle, co dostali”. Bóg jednak w swojej dobroci chce dać każdemu zapłatę całego dnia. I nie chodzi tu o to, czy to jest sprawiedliwe, chodzi o miłosierdzie, które nie ma granic. Kiedy słyszysz o równym potraktowaniu wszystkich robotników z winnicy, co pojawia się w twoim sercu? Niesmak z powodu niesprawiedliwości czy radość z powodu wspaniałomyślności i miłosierdzia, które zostało okazane? Jeśli to drugie, to znaczy, że twoje serce jest podobne do Serca Bożego. Bądź za to wdzięczny. Jeśli tak nie jest, proś o łaskę przemiany twego serca. Bożej miłości wystarczy dla każdego.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.18

Mt 19.23-30

                Kiedy bogaty młodzieniec odszedł zasmucony (o czym było wczoraj), Jezus powiedział swoim uczniom mocne słowa, o tym, że bogatym trudno jest wejść do Królestwa Bożego. Ubogim jest o wiele łatwiej. To nie znaczy, że bycie bogatym jest czymś złym. Życie niestety pokazuje, że bogactwa często stają się celem samym w sobie, a nawet bożkiem. Chęć bogacenia natomiast zaślepia i ludzie często dosłownie „po trupach” gromadzą coraz więcej. Nie ma dla nich świętości. I w tym jest problem. Oczywiście są wspaniali ludzie, którzy posiadając wiele dzielą się tym z innymi, wspierają ubogich, czyli robią z pieniądza dobry użytek. I tak powinno być. Niestety, kiedy popatrzymy na świat możemy odnieść wrażenie, że takich jest mniejszość. Jak korzystasz z dóbr materialnych? Czy nie poddajesz się pokusie posiadania jak najwięcej za wszelką cenę?

                Zadziwieni odpowiedzią Pana uczniowie pytają o to, kto więc może być zbawiony? Jezus odpowiada im, że po ludzku to nie możliwe, ale u Boga wszystko jest możliwe. Ta odpowiedź odnosi się szerzej do tematu ludzkiego życia i osiągnięcia celu. Bez łaski Bożej nic nie jesteśmy w stanie uczynić. Tylko dzięki Bożej pomocy możemy dobrze przeżyć życie i osiągnąć Niebo. Bóg jest dobry i nigdy nie skąpi tego, czego nam potrzeba. Trzeba uznać swoją zależność od Boga. To jest właściwe rozumienie terminu „ubogi”. Ubogi to ktoś taki, kto wszystko ma u Boga, ufa Mu i pozwala na Jego prowadzenie w codzienności. Im mniej liczymy pieniądze, im bardziej ufamy Bogu, tym bardziej On ukazuje się nam jako ten, który o nas dba. Czy nie dostrzegasz takiej zależności? A jak to wygląda u ciebie? Na ile jesteś „ubogi”? Na ile ufasz Panu w sprawach wiary, ale też swojej codzienności?

                Jezus obiecuje Piotrowi i swoim uczniom nagrodę za pozostawienie wszystkiego i pójście za Nim. Obiecuje życie wieczne. Mówi także o tym, że nadejdzie czas odpłaty. Ci którzy są dziś pierwsi, będą ostatnimi, ci którzy są wielcy, będą małymi. Niczego z rzeczy materialnych ani ziemskich zaszczytów nie zabierzemy ze sobą po śmierci. Nie możemy o tym zapominać, bo przemija postać tego świata i nadejdzie dzień sądu, który będzie czasem nagrodzenia wiernych i maluczkich. Chcesz do nich należeć? Chcesz być w Niebie? Czy zmierzasz tam przez swoją codzienność? A może myślisz, że tak się nie da? Jezus odpowiedział, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba Mu tylko zaufać.

                Pozdrawiam i błogosławię ?ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.17

Mt 19,16-22

                Dzisiejsza Ewangelia przedstawia nam dialog między Jezusem i człowiekiem, który przyszedł do Niego poszukując drogi do życia wiecznego i szczęścia. Młody człowiek szukając odpowiedzi na dręczącego go pytania przychodzi do Jezusa, a nie gdzie indziej. To dla nas cenna wskazówka. Każdy człowiek ma konkretne pytania dotyczące życia. Świat kreuje się na tego, który zna na nie odpowiedzi i niestety wielu ludzi się gubi. A ty jakie masz pytania i u kogo szukasz odpowiedzi? Jak często świat jest twoim autorytetem? A jak często Bóg?

                Jezus odpowiadając swemu rozmówcy wskazuje, że do życia wiecznego prowadzi wierność Bogu wyrażona życiem zgodnym z Jego przykazaniami. To jednak nie wystarczyło młodemu człowiekowi, chciał konkretów i usłyszał od Jezusa, to co wiedział i czego w życiu przestrzegał. To jednak nie zaspokajało jego serca, chciał czegoś więcej. Na ile tobie udaje się żyć według Bożych przykazań? Czy życie według nich daje ci szczęście? A może szukasz w życiu czegoś więcej?

                Młody człowiek z dzisiejszej Ewangelii szukał czegoś więcej, jego serce o to wołało. Nie był szczęśliwy w swoim dotychczasowym życiu. Kiedy jednak usłyszał wskazówkę Pana, aby sprzedał wszystko i rozdał ubogim, odszedł zasmucony, bo nie był w stanie zrezygnować z tego, co posiada. Dziś wielu z nas jest przywiązanych do rzeczy materialnych. Chcemy ich coraz więcej, chcemy żyć na wyższym poziomie, wygodniej. A po co? Często to nasze przywiązanie staje na przeszkodzie do szczęścia i poważnie utrudnia drogę do Nieba. Jak to wygląda w twoim życiu? Na ile jesteś przywiązany do rzeczy doczesnych? Gdyby dziś Jezus poprosił cię byś się tego wszystkiego wyzbył i poszedł za Nim, potrafiłbyś to uczynić? Jeśli widzisz w sobie wolność od przywiązań, to podziękuj za nią. Poproś o nią, jeśli nie masz dystansu do tych spraw.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje niedzielne zatrzymanie 2020.08.16

Mt 15,21-28

                Po raz kolejny Jezus uczy nas wytrwałej wiary. W sumie niedawno mieliśmy ten fragment na „Zatrzymaniu”, ale dziś możemy dłużej nad nim pomedytować.

                Prosząca kobieta jest Kananejką, a więc poganką i nie pochodzi z Narodu Wybranego. W trakcie dialogu w wypowiedzi Jezusa wybrzmiewa żydowskie przekonanie, że ludzie z innych narodów są psami. I w naszym myśleniu może pojawiać się pogarda wobec innych. To, że jesteśmy osobami wierzącymi w żadnym wypadku nie daje nam prawa do porównywania się z kimkolwiek, kto wydaje nam się niewierzący, czy słabiej wierzący od nas. Jak często zdarza ci się oceniać czyjąś wiarę wywyższając się i myśląc o innych gorzej? A skąd wiesz jaka naprawdę jest wiara tej osoby i jaka jeszcze może być, dzięki łasce Bożej? Jeśli widzisz takie sytuacje z twego życia, przeproś za nie i poproś o łaskę pokory.

                Na początku Jezus nie odzywa się do kobiety. Ona prosi, a On milczy. Czy nie bywa tak na naszej modlitwie? Czy doświadczasz milczenia Boga w twoim życiu? Jak je wtedy odczytujesz? Jak szybko się zniechęcasz, gdy Bóg nie odpowiada? Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bóg milczy. Z dzisiejszej Ewangelii możemy wnioskować, że ma w tym swój plan, bo kiedy dziś czytamy o tej sytuacji uczymy się bardzo wiele i mam nadzieję, że czujemy się zachęceni do wytrwałości.

                Uczniowie proszą w końcu Jezusa o interwencję, aby się „baba odczepiła”. Czy tak podchodzimy do naszych braci i sióstr? Czasami ktoś prosi o pomoc, pomagasz, bo kochasz, czy na odczepnego? Czasami ktoś prosi o modlitwę, obiecujesz, a wykonujesz? Czasami złe motywacje nami kierują, ale Pan może to zmienić. Poproś o to teraz…

                Ewangelia często ukazuje nam Jezusa, który przychodzi do Narodu Wybranego. Św. Mateusz szczególnie mocno to podkreśla. Skoro jednak Izrael nie przyjął Mesjasza, wypełnia się obietnica zbawienia wszystkich narodów. Wśród nich jesteśmy również my. Dzisiejsza perykopa pokazuje, że nie przynależność narodowa, lecz zupełnie inne rzeczy decydują o przyjęciu łaski Bożej. Są nimi: otwarcie na Jezusa jako Pana i Zbawiciela, odważne wyznawanie wiary, ufność, wierność i wytrwałość w modlitwie. Co z tych rzeczy jest obecnych w twoim życiu, a czego brakuje? Pomyśl, podziękuj za to, co już masz i poproś o łaski, których ci brak.

                Mówiąc delikatnie, dialog Kananejki z Jezusem nie był dla niej łatwy i przyjemny. Nie wiem jak bym się zachował w podobnej sytuacji, ale wielu współczesnych szybko powiedziałoby: „Nie, to nie!” A ty? Czy masz cierpliwość i wytrwałość w proszeniu Boga? Jak szybko się zniechęcasz? A może masz te cnoty? Jeśli tak podziękuj za nie. Jeśli widzisz, że czegoś ci brakuje, nie ustawaj w modlitwie. Kananejka nie odpuściła i wytrwale prosiła. Jezus pochwalił jej wiarę i spełnił, to o co prosiła.

Myślę, że kobieta ta po wszystkim mogła sobie pomyśleć: „Warto było!” Życzę i tobie, i sobie wytrwałości w wierze i modlitwie, bo naprawdę warto!

Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.15

Łk 1,39-56

                Dziś w Uroczystość Wniebowzięcia słyszymy „Magnificat”, hymn, którym Maryja wielbi i dziękuje Bogu za dobrodziejstwa jakimi Ją obdarzył. Św. Łukasz umieszcza go w scenie nawiedzenia, a więc już na początku swojej Ewangelii, lecz doskonale zdajemy sobie sprawę, że całość życia Niepokalanej była przeniknięta łaską Boża, z którą Ona współpracowała i właśnie za to została wzięta z duszą i ciałem do Nieba od razu po swojej śmierci. To co wydarzyło się w życiu Maryi było, w pierwszej kolejności, dziełem Boga, który wszystko zaplanował w szczegółach. Ale bez wolnej odpowiedzi Maryi ten plan nie mógłby zostać zrealizowany. Matka Najświętsza jest najwspanialszym dziełem Boga i najwierniejszą Jego służebnicą, która doskonale wypełnia Jego wolę. To właśnie od Niej możemy się nauczyć uczniostwa i oddania sprawom Bożym. Dzięki Niej natomiast możemy to wszystko łatwiej wypełniać. Popatrz teraz na Maryję, zastanów się w czym już potrafisz Ją naśladować, a w czym jeszcze ci się to nie udaje… Odnów swoje zawierzenie Jej i poproś, by prowadziła Cię do Jezusa drogami wierności, pokory, posłuszeństwa, cichości, modlitwy, karmienia się Słowem Bożym i wolą Pana.

                Dziś w naszej Ojczyźnie ważny dzień, nieprzypadkowo przypadający w tę Maryjną Uroczystość. Matka Boża jest od wieków Królową Polski i często doświadczamy Jej pomocy. To dzięki Niej w sierpniu 1920 roku słabsza armia polska była w stanie powstrzymać wojska bolszewickie, które szły na Europę. Wydarzenie to nazywamy Cudem nad Wisłą, ale nie dlatego, że taka jest nazwa zwyczajowa, nie dlatego, że przypadkiem udało się pokonać wroga, ale dlatego, że Maryja stanęła w naszej obronie. O to się modlono z całych sił i to się dokonało! Można znaleźć wzmianki, że to właśnie 14 i 15 sierpnia nad polskimi wojskami widziana była Matka Boża z połamanymi strzałami w rękach. Dziś dziękujmy Bogu i naszej Królowej za tę interwencję, którą obroniła nie tylko Polskę, ale całą Europę. Padnijmy jednak znów na kolana i prośmy o kolejny cud dla naszej Ojczyzny. Dziś tak wielu Polaków nie liczy się z Bogiem i Jego prawami, dziś tak wielu chciałoby sprzedać nasz kraj i narodowe wartości za stołki czy granty. Prośmy Maryję, by nas od tego ustrzegła i odnowiła naszą wiarę, bez której nie byłoby naszej Ojczyzny.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.14

J 15,12-16

                We wspomnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego możemy zamiast Ewangelii z dnia przeczytać fragment z 15 rozdziału Ewangelii św. Jana, gdzie Jezus uczy przykazania miłości na Jego wzór. Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś umiera za drugiego. Jednocześnie Pan nazywa swoich uczniów przyjaciółmi, a nie sługami. Posyła nas także, abyśmy owoc przynosili właśnie przez miłość.

                Dzisiejszy patron był człowiekiem szczególnym. Ewangelizator pełen zapału i skromności. Rozmiłowany w Maryi, dla której gotów był zrobić wszystko. Dla Niej i Królestwa Bożego czynił wielkie rzeczy, jak misje w Japonii, założenie drukarni, „Rycerza Niepokalanej”. Mimo, że sam niewiele potrzebował, dla spraw Bożych korzystał z nowoczesnych środków, by docierać z Dobrą Nowiną jak najdalej. Podobno nie był łatwym człowiekiem w relacjach, a jednak znamy go chyba najbardziej z wspaniałego czynu miłości z lipca 1941, kiedy na ochotnika zgłosił się na śmierć zamiast ojca rodziny. Mógł stać w szeregu więźniów, a jednak miłość przynagliła go do tego czynu. To jest taka miłość, której uczy Chrystus. Kiedy człowiek kocha naprawdę wszystko się zmienia. Czy stać cię na taką miłość? Co jesteś w stanie uczynić z miłości dla swoich najbliższych? A dla nieznanych osób co byłbyś gotów zrobić dziś z miłości?

                Maksymilian żył dla Królestwa Bożego, żył nim już tu na ziemi i wiedział, że śmierć jest przejściem do domu. Czasami możemy spotkać się z jego historią, kiedy słyszymy, co Chrystus uczynił dla nas. Tak bardzo upodobnił się do swego Mistrza, że dziś ich ofiary są ze sobą zestawiane. Niesamowite, co łaska Boża może zrobić z niedoskonałego człowieka, który jest na nią otwarty. Co ty mógłbyś powiedzieć o swojej otwartości na łaskę Bożą? Na ile już cię zmieniła? Na ile jesteś podobny do Chrystusa? Jakie dziś owoce wydajesz w swoim życiu? Czasy nie są łatwe, chyba nigdy nie były, ale w takich możesz zostać świętym o ile pozwolisz łasce Bożej, aby cię odmieniała i upodabniała do Mistrza. Czy chcesz tego?

Na zakończenie podzielę się moim spostrzeżeniem. Sama data śmierci Świętego, moim zdaniem, nie jest przypadkowa. Zmarł w przeddzień Uroczystości Wniebowzięcia Maryi, aby na Jej święto być w Niebie. Możemy to odczytać jako wyraz niesamowitego umiłowania go przez Matkę Bożą.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.13

Mt 18,21 – 19.1

                W dzisiejszej Ewangelii Jezus udziela odpowiedzi i pouczenia o konieczności przebaczania. Ile razy? Zawsze! Tak należy odczytać słowa Pana o konieczności wybaczania siedemdziesiąt siedem razy. I to nie tylko wtedy, kiedy ktoś nas o to poprosi, lecz zawsze. Udaje ci się to, czy nie? Co sprawia ci najwięcej trudności? Być może twój egoizm blokuje cię, bo czujesz się zraniony, ale pamiętaj, że egoizm to zły doradca.

                Przypowieść, którą opowiada Nauczyciel, ma nam pomóc jeszcze lepiej uświadomić sobie, jak ważne jest przebaczenie ludziom, jeśli chcemy doświadczyć przebaczenia od Boga. Różnica w długach, o których słyszymy od Jezusa jest wręcz niewyobrażalna, to jak 1 do 1 000 000. Jest różnica? I to duża! Sługa, który doświadczył miłosierdzia bez granic, nie potrafił podarować długu milion razy mniejszego, niż chwilę wcześniej podarował mu jego pan. Jeśli z serca nie przebaczymy naszym bliźnim i nam nie przebaczy Bóg. Wiemy o tym z Ewangelii. Dla mnie jest to konkretny argument. A dla ciebie? Im bardziej doświadczałem swojej słabości i miłosierdzia Bożego, tym łatwiej było mi przebaczać innym. Nie chcę być potępiony przez mój zraniony egoizm. Oczywiście taka zmiana myślenia to nie moja zasługa, lecz łaska Pana, za którą jestem Mu bardzo wdzięczny i proszę o więcej.

                Jeśli chcemy być podobni do Boga przebaczenie z serca jest naszym obowiązkiem i przywilejem. Brak przebaczenia upodabnia nas do demona i może być przyczyną naszego potępienia. Dzięki umiejętności przebaczania sami jesteśmy w stanie otwierać się na Boże miłosierdzie. I nie tylko sami go doświadczymy, lecz pomożemy doświadczyć go krzywdzicielowi. Przez zło uczynione krzywdziciel wiąże się z osoba krzywdzoną na zawsze, a skrzywdzona z krzywdzicielem, tylko wtedy, jeśli na to pozwoli. Takim przyzwoleniem jest nieprzebaczenie. Jeśli przebaczamy uwalniamy się od tej zależności, a z drugiej strony przyczyniamy się do uwolnienia z potępienia tego, kto nas skrzywdził. Nie zapominajmy o tym i uczmy się od Pana prawdziwego przebaczenia. Prośmy Go o łaskę, byśmy potrafili to zrozumieć i zastosować w życiu.

                Teraz kolej na twoja modlitwę przebaczenia. Zastanów się komu powinieneś i przebacz w Imię Jezusa.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.12

Mt 18,15-20

                Dzisiejsza Ewangelia traktuje o wzajemnych relacjach między ludźmi. Zacznijmy może od tego czym Jezus kończy. Gdzie dwaj albo trzej są zebrani w Jego Imię, tam On jest prawdziwie obecny. Zobaczmy jak ważną jest więc trwanie we wspólnocie uczniów Chrystusa. Szukamy Jego obecności, a On jest tak blisko, dzięki więzi między nami. Czy tak postrzegasz wspólnotę Kościoła, czy tak patrzysz na spotkania z innymi ludźmi wierzącymi? Gdybyśmy mieli większą świadomość tej obecności o wiele łatwiej byłoby nam pokonywać to, co nas dzieli, a rozwijać, co nas łączy. Przeproś Pana za twoje grzechy wobec współbraci i wspólnoty… Gorąco poproś o dar jedności i miłości między tobą i innymi.

                Jezus nie obiecuje, że nasze relacje będą idealne. Zdarzyć się mogą sytuacje, w których ktoś cię zrani czy uczyni coś przeciw tobie. Po wielu takich zdarzeniach żalimy się do innych, czy nawet obgadujemy takie osoby, a Jezus zachęca do braterskiego upomnienia z miłością. Podaje też konkretne zasady, aby przyniosło ono efekt w postaci nawrócenia. W każdej wspólnocie, czy to ludzi wierzących, czy nawet w rodzinach, zdarzają się trudne sytuacje, ale miłość i przebaczenie są w stanie je naprawić. I o to powinniśmy walczyć nieustannie, by zło miłością zwyciężać. Udaje ci się tak czynić? Jak długo nosisz w sercu nieprzebaczenie? A może udaje ci się od razu przebaczyć w Imię Boże. Jeśli tak, to bądź wdzięczny za tę łaskę, bo do tego zachęca nas Bóg.

                Jeszcze jedna sprawa, o której poucza Chrystus w dzisiejszej perykopie. Mówi o związaniu w niebie tego, co zwiążemy tu na ziemi i rozwiązaniu w niebie, tego, co rozwiążemy tutaj. Słowa te to jedne z wielu w Ewangelii, kiedy Jezus utożsamia się ze swoimi uczniami i przekazuje im niesamowitą władzę. Bóg chce w Kościele nas zbawić i dlatego w nim i przez niego udziela nam swoich łask. Oczywiście nie należy tego rozumieć, że Bóg wiąże się decyzją ludzka bezwzględnie, bo ludzie w dobrej wierze mogą popełnić błąd. Dla przykładu, jeśli spowiednik udziela nam rozgrzeszenia, to nie znaczy, że grzechy są nam odpuszczone automatycznie, a my nie spełnimy pozostałych warunków owocnej spowiedzi, np.: nie zamierzamy zmienić grzesznego stylu życia lub udajemy żal za grzechy. Spowiednika możemy oszukać, Boga nie. Zawsze o tym pamiętajmy i nie podchodźmy do sprawy z lekceważeniem.

Choć nie jest to bezpośrednio związane z tematem, myślę, że warto przy tej okazji wspomnieć również o naszych słowach, które wypowiadamy wobec innych, a które mogą być błogosławieństwem lub przekleństwem dla nich. Nie znaczy to oczywiście jakoby Bóg nas przeklinał, kiedy czyni to człowiek. Pamiętajmy jednak, że nasze słowa i czyny mają moc. Nie można więc życzyć zła komukolwiek, bo diabeł szybko to podchwyci i możemy stać się przyczyną czyjegoś nieszczęścia. A tego Bóg na pewno nie chce. Pomyśl chwilę o tej sprawie w swoim życiu… Jeśli widzisz jakieś nieuporządkowanie w niej, proś Pana o pomoc w naprawieniu tego. Jeśli przypominasz sobie jakieś złorzeczenia i przekleństwa, które wypowiedziałeś lub pomyślałeś pod czyimś adresem, odwołaj je teraz w Imię Jezusa i pobłogosław tym osobom.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.11

Mt 18,1-5.10.12-14

                Jezus w dzisiejszej Ewangelii odpowiadając na pytanie uczniów o to, kto jest największy w Królestwie Niebieskim, poucza, że, aby być wielkim trzeba być jak dziecko. Chcesz być wielkim? W każdym z nas jest takie pragnienie. Ważne jest, abyśmy wielkość rozumieli we właściwy sposób. W światowym myśleniu jest to pycha i panowanie nad innymi. Natomiast u Boga wielkość znaczy zupełnie coś innego. Dziecko jest pokorne, proste w myśleniu, zależne od rodziców, szczere, niewinne. Jeśli chcemy Bożej wielkości, tacy właśnie mamy być w naszym postępowaniu wobec Boga i ludzi. Jak ta kwestia wygląda w twoim życiu? Jakiej wielkości pragniesz? Czy chcesz coś w życiu znaczyć? A co?

                Jezus opowiadając przypowieść o odnalezionej owcy trochę zmienia fakty. Z tego, co słyszałem, jeśli jakaś owca się zagubi i zostaje odnaleziona, zostaje zabita lub w najlepszym przypadku łamie się jej nogi, aby nie dawała złego przykładu dla stada. Jestem przekonany, że ten zabieg Jezus uczynił specjalnie, by pokazać nam, jak ważni jesteśmy dla Boga i jak wielka jest Jego miłość wobec nas, Jego dzieci. I tu znów ukazuje nam się różnica między światowym i Bożym myśleniem. Bóg chce, abyśmy wiedzieli, jak wiele dla Niego znaczymy i zawsze nas będzie szukał. Czy tak postrzegasz Ojca i Jego miłość? Czy tak doświadczasz Jego miłosierdzia?

                Na zakończenie przypowieści Jezus stwierdza, że nie jest wolą Bożą, aby zginęło choćby jedno z dzieci. Wcześniej utożsamia się z nimi i mówi o wielkiej ich godności. To bardzo ważne stwierdzenia dla nas ludzi XXI wieku. Dziś świat nie dba o dzieci, dziś próbuje się zniszczyć ich godność i niewinność, między innymi przez seksualizację kilkulatków. Dziś zamiast miłości dzieci otrzymują komórki i gry, często przesycone przemocą. Dlaczego w bajkach i książkach „dla dzieci” pojawia się agresja, śmierć, pochwała zła, czy oswajanie z grzechami? Diabeł doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli zniszczy dzieci i dzieciństwo, zniszczyć może cały świat. Dlatego chrońmy dzieci! Módlmy się za nie, błogosławmy je, poświęcajmy im więcej czasu i uwagi, pilnujmy tego, po co sięgają. Interesujmy się programami nauczania w szkołach i różnego rodzaju zajęciami pozalekcyjnymi. To naprawdę ważne. Bo jeśli nie my zajmiemy się wychowaniem dzieci i troską o nie, świat szybko się nimi zajmie i to w niewłaściwy sposób.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.10

J 12,24-26

                Dziś święto św. Wawrzyńca, diakona i męczennika z III wieku. Zarządzał dobrami kościelnymi i opiekował się ubogimi. Na krótki czas przed swoją śmiercią rozdała ubogim dobra materialne, którymi się opiekował. Kiedy zażądano od niego wydania skarbów Kościoła, miał zebrać wszystkich ubogich i odpowiedział: „Oto prawdziwe skarby Kościoła”. Zginął śmiercią męczeńską na rozpalonej kracie, dlatego w ikonografii chrześcijańskiej jest z nią przedstawiany.

                Tekst Ewangelii, który Kościół nam dziś proponuje, pięknie pasuje do dzisiejszego dnia i do tematu męczeństwa. Męczennicy w Kościele to zjawisko bardzo powszechne, także dziś. Ich wyznanie wiary potwierdzone śmiercią jest zawsze owocne dla Kościoła. Tertulian napisał kiedyś, że „krew męczenników jest nasieniem chrześcijan”, wskazując tym samym, że męczeństwo za wiarę nie pozostaje bezowocne. Czy wiesz, że w XX wieku za wiarę zginęło więcej naszych braci i sióstr, niż przez XIX wieków wcześniejszych. Dane „Open doors” za 2019 rok mówią o 9,5 tysiąca zamkniętych, zaatakowanych bądź zniszczonych świątyń i instytucji kościelnych oraz prawie 3000 zabitych za wiarę. A o czym świadczą kolejne świątynie podpalane np. w Europie? O czym świadczą profanacje pomników Chrystusa czy świętych w naszym kraju przez rzekomo tolerancyjnych działaczy lewackich? Na pewno nie o miłości i tolerancji wobec chrześcijan.

To smutna, lecz prawdziwa rzeczywistość. W takiej rzeczywistości przyszło nam żyć. Ale w niej właśnie może sprawdzić się nasza wiara i jedność we wspólnocie Kościoła. I co ty na to? Kiedy czytasz o takich rzeczach, co pojawia się w twoim sercu i myśleniu? Jak chciałbyś walczyć z taką sytuacją? „Kto chciałby mi służyć, niech idzie za mną”, takie słowa wypowiada Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Skoro Jego prześladowali i nas będą, ale nie musimy się bać bronić naszej wiary i wartości. Odważne świadectwo prawdzie i modlitwa za prześladowców wydadzą wspaniałe owoce. Nie będziemy mieli świętego spokoju, ale jest to właściwy kierunek i sposób postepowania.

Jednak, aby być prawdziwym i odważnym świadkiem, potrzeba rozprawić się z własnym egoizmem. To jest zasadnicza kwestia. Egoizm chce za wszelką cenę zachować swe życie, a Jezus mówi nam o konieczności „nienawiści swego życia”. Nie jest to może proste, ale, dzięki Bożej pomocy, możliwe. Prośmy więc Pana o tę łaskę umierania dla siebie i własnych zachcianek, a dzięki temu będziemy zdolni do rzeczy największych.

Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje niedzielne zatrzymanie 2020.08.09

Mt 14,22-33

                Ci, którzy codziennie zatrzymują się wraz ze mną nad Słowem, szybko się zorientują, że prawie ten sam fragment mieliśmy do rozważenia w ubiegły poniedziałek. Ale wiadomo, że nie każdy sięga po Słowo codziennie, więc Kościół proponuje nam ten fragment na niedzielę, aby więcej katolików usłyszało go i zastosowało w swoim życiu.

                Jezus jawi się w Ewangelii jako Syn Boży, który objawia miłość Ojca, głosi Dobrą Nowinę, czyni cuda, aby ukazać Bożą troskę o człowieka. Jest dla nas także wzorem w wielu sprawach. Dziś jawi się nam jako przykład modlitwy. On nie tylko uczy, jak się modlić, ale sam się modli, abyśmy widząc Go chcieli Go naśladować. Czy kiedykolwiek tak parzyłeś na Pana? Spróbuj sobie wyobrazić Go na modlitwie przed Ojcem… Czy widzisz, że On, mimo swej boskości, jako człowiek potrzebuje spotkań z Ojcem? A ty, czy uznajesz swoją potrzebę umocnienia od Ojca? Popatrz, ile dobrych rzeczy udaje ci się zrobić… A o ile więcej mógłbyś uczynić, gdybyś dbał o swoje spotkania z Panem, czyli o modlitwę… Uznaj teraz swoją potrzebę modlitwy i poproś Ducha Św., by ci pomógł ją dobrze zaplanować każdego dnia.

                Teraz przyjrzyjmy się sztormowi, w którym znaleźli się uczniowie. Może on wyobrażać nasze trudności i problemy. Jak często doświadczasz takich sztormów? Czy potrafisz widzieć w tym wszystkim Bożą obecność? W jaki sposób? Uczniowie bez Mistrza mieli poważny problem, dopiero kiedy On wsiadł do łodzi, wszystko się uspokoiło. Rozumiesz o co chodzi? Nie idź przez życie sam. Nie próbuj radzić sobie z codziennością bez Niego. To jest ponad twoje i moje siły. Na ile więc pozwalasz Bogu być obecnym w twoim życiu? Czy są takie momenty, że chcesz radzić sobie bez Niego? Za te chwile przeproś i pozwól Mu na nowo wejść do twojej łodzi…

                Piotr w tej scenie najbardziej mógł się przekonać o mocy swej wiary i boskości Jezusa. Najbardziej porywczy i odważny zrobił krok wiary w kierunku Jezusa. Ale jakie były jego motywacje? Jakie są nasze motywacje trwania przy Jezusie? Czy wierzymy dla Niego, czy może coś innego chcemy dzięki wierze osiągnąć? Niektórzy wierzący chlubią się swoją relacją z Panem, a pogardzają innymi. Inni chcą czynić znaki i cuda, aby pokazać jacy są wspaniali i mocni w wierze. A w wierze chodzi przede wszystkim o Niego, o Jezusa. Czy tak jest w twoim przypadku? Czy relacja z Nim i miłość do Niego motywują twoją wiarę? Jeśli tak, proś o wytrwanie, jeśli nie, przeproś za to i błagaj o oczyszczenie twoich motywacji…

                Piotr zawalił sytuację z chodzeniem po wodzie, bo przestraszył się wiatru, ale gdy tonął, nie ratował się sam, lecz błagał Pana o łaskę. Co najmniej dwóch rzeczy możemy się tu nauczyć. Pierwsza, to konieczność wpatrywania się w Jezusa zawsze, a szczególnie kiedy pojawia się „boczny wiatr”, czyli przeciwności. Druga, to zdanie się na Niego, a nie kombinowanie po swojemu, kiedy toniemy, czyli zmagamy się z problemami. Czy tak czynisz w swoim życiu? Na ile wpatrujesz się w Pana i ufasz Mu, a na ile się lękasz o swoje sprawy? Na ile On jest tym, który troszczy się o ciebie, a na ile to ty próbujesz radzić sobie sam?

                Kiedy Jezus wsiadł do łodzi wszyscy uczniowie upadli przed Nim i oddali Mu cześć. W każdym położeniu dziękujcie – uczy nas św. Paweł. Ta scena też nas do tego zachęca. Boga można i trzeba wielbić we wszystkim, w tym, co dobre i w tym, co trudne. Czy udaje ci się to czynić? Jak często dziękujesz Panu i jak często Go wielbisz? Czy ograniczasz swoje uwielbienie do Wieczoru Uwielbienia i modlitwy wspólnotowej, czy czynisz to częściej? A może starasz się, aby całe twoje życie było uwielbieniem? To jest właściwa postawa, czyń tak, a zobaczysz piękne owoce uwielbienia w swoim życiu.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.08

Mt 17,14-20

                Scena uzdrowienia epileptyka była dla uczniów sprawdzianem ich wiary, dla nas jest okazją do postawienia sobie pytań o moc naszej wiary. Jezus odpowiadając na pytanie uczniów, dlaczego nie mogli pomóc choremu chłopcu, wprost im powiedział, że z powodu ich małej wiary. Jak to więc jest z tą wiarą?

                My we wspólnocie co miesiąc modlimy się o uzdrowienie i uzdrowień fizycznych jest mało. Czy nasza wiara jest za mała? Być może… A z drugiej strony, każdy kto z nami się modli, nie żałuje, że przychodzi na tę modlitwę, bo doświadcza łaski Bożej. Przyznam się wam, że czasami przychodzi pokusa, by zrezygnować z Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, ale wydaje mi się, że Pan tego nie chce. Co robić??? Potrzeba trwania i ufności – to chyba jest odpowiedź. Jeśli Pan będzie chciał, będzie więcej uzdrowień fizycznych, a na razie może jest to sprawdzian naszej wierności?

                Jeśli chodzi o wiarę w moim życiu, nadaje ona sens i cel wszystkiemu. Nie zawsze tak było, ale dziś, dzięki Bogu tak jest. Wiara pomaga mi we właściwy sposób korzystać z rzeczy doczesnych, wnosi pokój nawet w najtrudniejszych sytuacjach, zabiera lęk. Ona jest tym, co motywuje mnie do dzielenia się doświadczeniem Boga z innymi, ona zachęca do ewangelizacji i poświęcania czasu innym. Dzięki wierze wiem, że idę do Nieba przez moją codzienność, ona mobilizuje mnie do nawrócenia i pomaga pokonywać słabości i grzechy. Śmiało mogę powiedzieć, że dziś moja wiara jest wypełniona miłością do Boga i pomaga mi coraz mocniej kochać ludzi. Dzięki niej ciągle walczę o jakość modlitwy i czas na spotkanie z Panem. Nie jest więc z nią chyba tak źle… Ale chcę, aby było jeszcze lepiej i o to będę się modlił nieustannie. A jak jest z twoją wiarą? Co zmienia ona w twoim życiu? W czym widzisz słabości swojej wiary? Czy masz w sobie pragnienie, by twoja wiara rosła i stawała się mocna i piękna? Co robisz, by tak było?

                Duchu Św. prowadź nas i umacniaj naszą wiarę, aby nic nie było dla niej niemożliwe. Amen.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.07

Mt 16,24-28

                Czego w życiu nam brak i dokąd zmierzamy? Takie pytanie nasuwa mi się, kiedy czytam dzisiejszą Ewangelię. Wielkim darem Bożym jest to, że takie teksty budzą w moim sercu nadzieję i pokój, bo wiem, dokąd zmierzam. Pierwsze pytanie, na jakie winniśmy sobie odpowiedzieć dziś brzmieć powinno: „Czy chcę iść za Jezusem?” Od tego On sam zaczyna dzisiejsze nauczanie, dopiero potem podaje warunki. Spróbuj więc teraz zatrzymać się i odpowiedzieć na to, czy chcesz iść za Nim? Na ile chcesz iść za Nim, na 100%, na 75% czy jeszcze inaczej?

                Tym, co najbardziej nam w tym przeszkadza, aby iść za Jezusem na 100%, a w konsekwencji dojść do Nieba jest nasz egoizm i przywiązanie do życia i świata. Dlatego Pan mówi o konieczności zaparcia się siebie, konieczności brania swego krzyża i traceniu swego życia. Kiedy słyszysz takie słowa, co pojawia się w twoim sercu? Lęk czy pokój? Lęk może świadczyć o zbytnim przywiązaniu do doczesności, pokój natomiast jest dowodem właściwego dystansu do niej i właściwego ukierunkowania. Czego boisz się zostawić tu na ziemi? Postawmy sobie może jeszcze inne pytanie: Czego, tak naprawdę potrzebujemy w tym życiu i jak właściwie korzystamy z tego, co mamy? Czy to przynosi pożytek naszej duszy i prowadzi do zbawienia? A może zaspokaja nasz egoizm i nieuporządkowane pragnienia?

                Nauczyciel ostrzega, że posiadając wszystko na tym świecie możemy zatracić swoją duszę. A w końcu przyjdzie taki czas, że On powróci i odda każdemu według jego postępowania. Jak dziś oceniłbyś siebie? Zasługujesz na nagrodę, czy na karę? Co zasługuje w twoim życiu na nagrodę, a co na karę? W czym powinieneś się nawrócić? Bóg ostrzega i daje łaskę potrzebną do nawrócenia. Nie ociągajmy się, lecz współpracujmy z nią. To, czego nam nie dostawa, On sam dopełni, bo Jemu zależy na naszym zbawieniu. Więc bądźmy wytrwali i walczmy, bo nagroda jest wspaniała i czeka właśnie na nas!

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.06

Mt 17,1-9

                Dziś Święto Przemienienia Pańskiego, a więc Ewangelia ukazuje nam właśnie to wydarzenie na górze, którego świadkami byli najbliżsi uczniowie Pana: Piotr, Jakub i Jan. Miało ono przygotować uczniów na moment męki i śmierci Mistrza. Jezus ukazał się im w Swej chwale, by widząc Go cierpiącego nie zwątpili, że On jest Mesjaszem. A jak jest z naszą wiarą w Jezusa? Każdy w wierze ma jakieś trudniejsze momenty lub wątpliwości. Jak sobie z nimi radzisz? Co powoduje twoje największe wahania? Jak wygląda twoja wiara w obliczu przeciwności?

                Św. Ignacy mówiąc o życiu duchowym stwierdził, że każdy ma w nim momenty pocieszeń i strapień duchowych. I to jest coś normalnego i musimy o tym pamiętać. Czas pocieszenia mam nas przygotować na czas strapienia, a kiedy przeżywamy czas strapienia mamy przypominać sobie o Bożej obecności, której doświadczaliśmy wcześniej. Dokładnie tak uczynił Jezus swoim uczniom. Umocnił ich na trudny czas, by wytrwali. Czy doświadczasz w swoim życiu czasu pocieszenie i strapienia? Jak sobie radzisz ze strapieniem? A potrafisz zobaczyć momenty Bożej dobroci?

                Jeszcze jedna rzecz, na którą chciałbym zwrócić naszą uwagę. Bóg zaprasza nas ludzi do odkrywania Jego tajemnic i uczestnictwa w Jego życiu. On nie jest Wielkim Nieznajomym, każdy kto szuka i chce, odkryje naprawdę dużo z Jego tajemnic, bo On nam je objawił, abyśmy poznawali Go, kochali coraz mocniej i trwali w głębokiej z Nim relacji. Myślę, że wielu z nas może to potwierdzić. Kiedy nie byliśmy zainteresowani Bogiem na poważnie, wydawał się On nam kimś bardzo odległym i nieznanym. Ale kiedy zaczęliśmy traktować Go na poważnie zaczął stawać nam się bliższy, łatwiej nam jest zrozumieć wiele prawd wiary, które wcześniej wydawały nam się nie do ogarnięcia. Czy nie jest tak? Spróbuj zastanowić się przez chwilę nad tym, jak wygląda ta sprawa w twoim życiu… Podziękuj Panu za to, co widzisz pozytywnego… Poproś o jeszcze większe pragnienie poznawania Pana oraz światło Ducha Św., które będzie dla ciebie pomocą w rozumieniu tego wszystkiego.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.05

Mt 15,21-28

                Z jednej strony zaskakujące może wydawać się to, o czym czytamy w dzisiejszej Ewangelii, a z drugiej niesamowicie pouczająca jest ta scena. To, że Jezus na początku zdaje się ignorować kobietę Kananejską jest spowodowane zapewne tym, że Mateusz pisze swoją Ewangelię wśród Żydów i dla nich. Stąd tak mocny akcent na pierwszeństwo zbawienia właśnie dla nich. Ale wiemy z innych fragmentów Ewangelii, że wielu Żydów nie przyjęło Dobrej Nowiny i tak zaczęły wypełniać się obietnice Boże ze Starego Testamentu o powszechności zbawienia.

                Kobieta z dzisiejszej perykopy, która przychodzi z prośbą do Jezusa jest poganką, w oczach Żydów kimś gorszym. A jednak możemy się od niej nauczyć bardzo wiele. Tak naprawdę, nikt nie zasługuje na łaskę Pana, a jednak On jest hojny i daje nam wszystko, czego potrzebujemy. Ważne jest, aby z wiarą o to prosić, tak jak zrobiła to ta kobieta. Czy doświadczasz Bożej dobroci w swoim życiu? Spróbuj przyjrzeć się ostatniemu czasowi i znaleźć kilka sytuacji, w których widać Jego dobroć wobec ciebie… Podziękuj Mu za nie i poproś, aby uwrażliwił twój wzrok i serce na takie przejawy Jego miłości.

                To, co zasługuje na podkreślenie w dniu dzisiejszym, to postawa Kananejki, która cechuje się nie tylko wiarą, ale również wytrwałością, którą Bóg bardzo pochwala, a nawet do niej zachęca, co możemy znaleźć w innych wypowiedziach Jezusa. Przecież mogła się na Jezusa obrazić słysząc o psach i szczeniętach, a jednak wytrwale prosiła. Czy ty jesteś wytrwały w swojej wierze i proszeniu o łaskę? Jak długo potrafisz o coś prosić? A może zniechęcasz się, kiedy nie widzisz szybkich efektów? Bóg zawsze daje swoją łaskę, choć nie zawsze taką, o jaką prosimy i niekoniecznie w tym czasie, w którym prosimy. I dzięki temu możemy wzrastać w zaufaniu do Niego. Ten kto zaufa, nie zostanie zawiedziony.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.04

Mt 15,1-2.10-14

                W dzisiejszej Ewangelii wyraźnie widzimy różnicę między nauczaniem Jezusa a nauczaniem tradycji żydowskiej. Problem podstawowy polega na tym, że dla wielu współczesnych Jezusowi, ale też dla wielu spośród nas, tradycja i litera prawa stają się bożkiem i zasłaniają prawdziwego Boga. Prawo ma nam pomagać, a nie przysłaniać relację z Panem. A z drugiej strony, nie możemy lekceważyć prawa, które daje nam Bóg i Kościół, bo dzięki niemu się nie pogubimy w naszym życiu. Jak ta kwestia wygląda u ciebie? Czy rozumiesz rolę prawa w swoim życiu? Jak do niego podchodzisz? Czy pomaga ci ono w trwaniu przy Jezusie?

                Jezus odpowiadając na zarzut faryzeuszów powiedział ważne słowa, które wyjaśniają rzeczywistość. Nie obmywanie rąk czyni człowieka czystym, lecz życie w wierności Bogu. W ten sposób Jezus pokazuje na co trzeba położyć akcent w życiu. Miłość jest najważniejsza, a ona polega na zachowywaniu Jego przykazań. Zobaczmy więc jak ważne jest właściwe zrozumienie wszystkiego, aby się w życiu nie pogubić. Wiara pociąga za sobą konkretną postawę. Nie można mówić, że się jest wierzącym, a postępować inaczej, niż uczy tego wiara. Czy tak do tego podchodzisz? Udaje ci się tak żyć? Jeśli masz z czymś problem, zaproś w te miejsca Ducha Św., by pomógł ci nie tylko zrozumieć, ale też postępować we właściwy sposób.

                „Każda roślina, której nie zasadził Ojciec mój niebieski, będzie wyrwana” – te mocne słowa Jezus mówi o konkretnych ludziach, którzy nie potrafili otworzyć się na Słowo Boże, lecz uparcie trwali przy swoim. Nikt z nas nie chciałby usłyszeć czegoś podobnego pod swoim adresem. Ale jak rozeznawać co pochodzi od Boga, a co od nas lub od złego? Potrzeba pozwolić prowadzić się Duchowi Św., a On mówi do nas w Kościele, na modlitwie, przez spowiednika, kierownika duchowego. Jak ty rozeznajesz w twoim życiu? Kogo prosisz o pomoc, czy kogo uważasz za autorytet w życiu duchowym? Jakie efekty takiego prowadzenia widzisz w swoim życiu? Poproś Ducha Św. o to, by cię wspierał w jeszcze uważniejszym słuchaniu głosu Boga.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje codzienne zatrzymanie 2020.08.03

Mt 14,22-36

                Jezus po nakarmieniu tłumu odsyła uczniów, a sam udaje się na modlitwę. On, Bóg – człowiek, cały czas trwa w relacji z Ojcem, bo wie, że bez tego nie wypełni Jego woli. Popatrzmy dalej. Piotr wyszedł z łodzi, aby przyjść do Jezusa. Kiedy miał wzrok utkwiony w Jezusie, szedł. Kiedy odwrócił wzrok od Niego, zaczął tonąć i poprosił Pana o ratunek. To są konkretne elementy modlitwy i wskazówki dla nas. Nie sądzisz? Poświęćmy więc dzisiejsze zatrzymanie na refleksję nad modlitwą.

                Jezus, Bóg – człowiek, na pewno jest silniejszy niż my, a jednak nie idzie przez życie sam, nie wypełnia swej misji opierając się o swoje siły. Zawsze jest zjednoczony z Ojcem, a wyrazem tego jest właśnie modlitwa. My, zwykli ludzie, często mamy tak, że jak jest dobrze, to zapominamy o Bogu lub nie mamy czasu dla Niego. Dopiero „jak trwoga, to do Boga”. Czy nie jest tak również w twoim przypadku? Jak wygląda twojej codzienne spotykanie z Panem? Jest regularne, czy raczej, jak jest problem, to wtedy do Niego się zwracasz? Podziękuj Panu za to, co jest dobre w twojej modlitwie, przeproś za niedociągnięcia i poproś o łaskę wierności w niej.

                Sytuacja, która spotkała Piotra w dzisiejszej Ewangelii też może nam posłużyć do uzmysłowienia czym jest i jak powinna wyglądać nasza modlitwa. Kiedy wyszedł z łodzi, by po wodzie przyjść do Jezusa, wzrok miał utkwiony w Pana. I wtedy dokonał rzeczy dla człowieka niemożliwej. Kiedy nasz wzrok mamy utkwiony w Pana możemy dokonać o wiele więcej niż nam się wydaje. Łatwiej jest iść przez życie, kiedy wpatrujemy się w Jezusa. Taki sposób życia jest nieustanną modlitwą, do której zachęca nas Biblia. Udaje ci się tak żyć? Spróbuj przypomnieć sobie takie momenty utkwienia wzroku w Panu… Podziękuj za nie i poproś, by tak było zawsze.

                Kiedy Piotr odwrócił wzrok od Pana w obliczy przeciwności, jaką był wiatr, zaczął tonąć. Mimo zwątpienia wiedział jednak, co robić. Nie kombinował po swojemu, jak się uratować, lecz zawołał: „Panie ratuj!” Nie próbujmy radzić sobie sami w obliczu problemów, lecz pozwólmy Jezusowi nas ratować i działać. On bardzo tego chce. Czy tak właśnie czynisz? A może nie chcesz Panu „gitary zawracać” i próbujesz sam? I co z tego wychodzi? Pamiętaj, że jesteś dzieckiem Boga, a On twoim Ojcem. Pozwól Mu troszczyć się o ciebie!

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Moje niedzielne zatrzymanie 2020.08.02

Mt 14,13-21

                Jezus dowiedziawszy się o tragicznej śmierci Jana Chrzciciela chciał pobyć w samotności. Jednak okazało się to niemożliwe, bo ludzie tak bardzo chcieli z Nim być, że poszli za Nim, a nawet Go uprzedzili. Co On zrobił? Okazał im swoje zatroskanie, uleczył ich chorych i nakarmił ich. Po raz kolejny okazał im miłość, która pochodzi od Boga Ojca. Cała dzisiejsza Liturgia Słowa o tej miłości traktuje. Św. Paweł w II czytaniu wprost pisze, że nikt i nic nie może nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie. Kiedy słyszysz o tej miłości, co pojawia się w twoim sercu? Radość i pragnienie tej miłości, a może rozgoryczenie, że jej nie doświadczasz? Jak to jest?

                Przypomina mi się wypowiedź pewnej młodej kobiety z sądy ulicznej przeprowadzonej kilka lat temu na ulicach Warszawy, która na jedno z pytań odpowiedziała, że kiedyś szukała Boga, ale On chyba o niej zapomniał. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiej sytuacji. Bóg, którego znam o nikim nie zapomina. Nie znam jej historii i w żaden sposób jej nie oceniam. Ale kto szuka, znajduje… Tak jak tłumy, które poszły za Jezusem w dzisiejszej perykopie. Mi też czasami w życiu się wydawało, że Bóg jest daleko, ale kiedy patrzę na te sytuacje z dalszej perspektywy, widzę, że nawet wtedy On był i nadal jest. A jak ty doświadczasz Bożej obecności i miłości w twoim życiu? Masz takie doświadczenie?

                Pomódl się teraz o doświadczenie Bożej miłości: „Boże Ojcze, Ty znasz moje serce i pragnienia, jakie w nim się kryją. Ty znasz historię mojego życia i wszystkie moje zranienia. Widzisz dokładnie, jak jestem spragniony prawdziwej miłości. Pozwól mi jej teraz doświadczyć. Otwórz moje serce i oczy, abym potrafił widzieć Ci działającego w moim życiu. Daj mi łaskę cierpliwości, abym nie zwątpił szukając Ciebie i czekając na Twoją pomoc. Pozwól widzieć Cię w moim życiu. Amen.”

                Zastanawiasz się teraz nad tym, co możesz zrobić, aby widzieć Boga i spotykać się z Nim w codzienności? Podpowiedź znajdziesz w dzisiejszym Słowie. Bóg jest tym, który chce nas karmić swoim Słowem i Ciałem. Jeśli chcesz doświadczać Go bardziej musisz częściej sięgać po to, co On daje. Czy masz Pismo Święte? Jak często po Nie sięgasz? Czy możesz powiedzieć, że jest to regularna i częsta praktyka? Czy czytając je stawiasz sobie pytanie, o to, co Pan chce ci dziś przez nie powiedzieć? Czy słyszysz Go, kiedy mówi? Próbuj dalej i nie zniechęcaj się trudnościami…

                A Eucharystia? Jak do niej podchodzisz? Jezus został z nami w Chlebie, abyśmy mogli Nim się karmić, kiedy tylko chcemy. Chleb kupiony w sklepie należy do codziennego naszego menu. A Chleb Eucharystyczny dla wielu jest praktyką dwa razy do roku albo niewiele częściej. Jak wygląda to w twoim życiu? Kiedy przyjmujesz Komunię Św. Jezus staje się tobą, a ty upodabniasz się do Niego. I to właśnie w Nim Bóg Ojciec kocha cię nade wszystko. Często my sami odłączamy się od Bożej miłości przez zaniedbanie czy zwykle lenistwo. Pomyśl, jak to zmienić…

Czasu wcale nie mamy za mało, po prostu źle czas organizujemy. Czy jest tak w twoim przypadku? W moim się zdarza… Życzę i tobie, i sobie, wzrostu w relacji z Panem, a co za tym idzie, jeszcze wspanialszego doświadczania Jego miłości.

                Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek

Modlitwy

Modlitwa Jedności

Codziennie ok. godz. 21:00 modlimy się jedną tajemnicą Różańca Świętego w intencji członków naszej Wspólnoty oraz dzieł przez nas podejmowanych. Każda z osób lub rodzin rozważa w danym miesiącu inną tajemnicę, co pozwala na kontemplację wszystkich czterech części Różańca. Co miesiąc zmieniane są odmawiane tajemnice  zgodnie z zasadą „o jeden w dół”, czyli ktoś kto obecnie odmawia Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie, w następnym miesiącu modlił się będzie tajemnicą Nawiedzenie Świętej Elżbiety itd. Aktualny wykaz tajemnic na dany miesiąc znajduje się poniżej.  Osoby, które ch...
Czytaj dalej...

Modlitwa wstawiennicza

Osoby, które potrzebują modlitwy w jakiejkolwiek intencji prosimy o kontakt email na adres modlitwa@theoforos.pl lub wypełniając poniższy formularz. Imię i nazwisko (wymagane) Numer telefonu (opcjonalnie) Adres email (wymagane) Intencja (wymagane) Δdocument.getElementById( "ak_js_2" ).setAttribute( "value", ( new Date() ).getTime() );
Czytaj dalej...

Rodzaje modlitwy

Litanijna modlitwa spontaniczna – spontaniczna czyli wyrażana własnymi słowami, litanijna, ponieważ wezwania są powtarzane. Modlitwa prośby – prosimy w różnych swoich intencjach. Kończymy ją wezwaniem „Proszę Cię, Panie”, na co wspólnota odpowiada: „Prosimy Cię, Panie”. Modlitwa wstawiennicza – jest odmianą modlitwy prośby, w której prosimy w intencjach innych ludzi. Kończymy ją tak samo, jako modlitwę prośby.  Modlitwa dziękczynienia – jest podziękowaniem za otrzymane od Boga dary, te zwyczajne i te nadzwyczajne. Zwróćmy uwagę, by w naszej modlitwie nie brakowało dziękczynienia, bo c...
Czytaj dalej...

Instrukcja oraz materiały do rozważań.

  Krótka instrukcja do modlitwy: –  Znajdź odosobnione miejsce, w którym możesz w ciszy spotkać się z Bogiem. –  Przyjmij pozycję wygodną (ale nie za bardzo, żeby nie zasnąć). –  Bądź tu i teraz, nie myśl, o tym co będzie zaraz, co zrobisz po modlitwie. Po prostu bądź w tym miejscu i w tym momencie tylko dla Boga. –  Zrób znak krzyża. –  Pomódl się do Ducha Świętego, aby uświadomił Tobie przed kim stajesz, z kim będziesz rozmawiać. Proś o to, aby Duch Święty zabrał wszystkie rozproszenia, zabezpieczył ten szczególny czas z Bogiem. ...
Czytaj dalej...