Moje codzienne zatrzymanie 2020.05.22
J 16,20-23a
Dzisiejsza Ewangelia rozpoczyna się od zdania, które mogliśmy przeczytać również we wczorajszym fragmencie. Jezus mówi o smutku, który ma zamienić się w radość. I to taką, której nikt już nam nie odbierze.
Niewątpliwie taką radość będziemy przeżywać w pełni, kiedy zobaczymy Jezusa twarzą w twarz w Niebie. Ale czy Jezus pomija radość w doczesności? Oczywiście, że nie! Radość powinna być cechą wszystkich chrześcijan, bo jest owocem, a więc potwierdzeniem, obecności Ducha Św. w nas. Więc jej się przypatrzmy…
O. Leon Knabit (o ile dobrze pamiętam) powiedział kiedyś: „Z gębą jak cmentarz, świata nie zbawisz.” Dla mnie osobiście jest to bardzo mobilizujące, choć dla mojego temperamentu, nie łatwe do przełknięcia. Oczywiście, że jeśli przeżywamy coś trudnego, to naturalną rzeczą jest smutek, ale jeśli nieustannie się smucimy, to jest to poważnie zastanawiające. Przypatrz się twojemu życiu przy pomocy Ducha Św.… Ile jest w nim radości, a ile smutku? Co jest źródłem twojego smutku? Czy inni patrząc na ciebie czują się zachęceni, by iść za Jezusem, bo wyglądasz na szczęśliwego? Jak więc widać konieczność poradzenia sobie z nadmiernym smutkiem w naszym życiu, to nie tylko nasza osobista sprawa.
Źródłem nieprzerwanej radości, nawet w chwilach trudnych, jest Jezus. Nikt i nic innego! Jeśli więc widzisz jej w sobie wciąż za mało, to szukaj właśnie u Niego. Nie wiem jak wygląda twoja codzienność z Jezusem? Ale jeśli spróbujesz Mu poświęcić więcej siebie, więcej czasu, będziesz z Nim więcej rozmawiał, bardziej Go słuchał, pewne jest, że to zaowocuje. Niesamowitą rzeczą jest adoracja, na której nie trzeba robić nic, oprócz bycia przed Nim. Nie smuć się, że jesteś smutny, tylko spróbuj coś z tym zrobić.
Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek