Moje codzienne zatrzymanie 2020.07.25. – św. Jakuba Apostoła
Dzisiejszy fragment Ewangelii ukazuje nam, obok patrona dnia dzisiejszego, jego matkę, brata, innych apostołów, no i oczywiście Jezusa. Scena co najmniej dziwna, ale wiele nas może nauczyć. Na pewno tego, by pragnąć Nieba. Matka Jakuba i Jana chciała im załatwić najlepsze miejsca w Królestwie Bożym. Najprawdopodobniej jej pobudki nie były szlachetne, zapewne chciała, aby jej synowie coś znaczyli. Jak wielkie jest pragnienie Nieba w twoim życiu? Czy w ogóle o nim myślisz i go pragniesz? Co robisz, by tam trafić? Trzeba mieć dobre pragnienia i prosić o to Pana, to jest podstawa!
Kolejna sprawa, na którą chciałbym zwrócić naszą uwagę, to zmiana jaka dokonuje się w życiu Jakuba. W dzisiejszej scenie jawi się on nam jako maminsynek i pyszałek. W innych fragmentach Ewangelii poznajemy go jako mściwego nerwusa, śpiocha i tchórza, który zawodzi, jak większość apostołów, w najważniejszym momencie. Należał jednak do grona najbliższych uczniów Pana i jako pierwszy z apostołów oddał życie za Chrystusa. Według legendy, od razu po zesłaniu Ducha Św. miał głosić Ewangelię w Hiszpanii. Jak więc widzimy, nie po raz pierwszy, Bóg nie wybiera najlepszych i idealnych. On posługiwał i posługuje się „glinianymi naczyniami”, także tobą i mną. Na ile dotarła już ta prawda do ciebie? Czy akceptujesz siebie takim, jakim jesteś i pozwalasz Panu zmieniać ciebie według jego pomysłu? Czy Pan może liczyć na ciebie, jako ucznia i świadka w dzisiejszym świecie.
Wychodząc od ludzkiego pragnienia stołków, Jezus uczy swoich uczniów, a więc i nas, co znaczy być wielkim i co jest prawdziwym panowaniem. Tylko dzięki uniżeniu, pokorze i służbie można osiągnąć prawdziwą wielkość. Najlepszym tego przykładem jest sam Jezus. Jak dalekie jest to myślenie i postepowanie od światowego przepychu, wyniosłości i pragnienia sukcesu, nawet za cenę czyjegoś życia. A jak bliskie tobie są wskazówki Jezusa? Podobają ci się, pociągają, czy może odpychają i wydają ci się przesadzone i niedzisiejsze? Jeśli pociągają, to czy próbujesz tak żyć? A jeśli odpychają, to dlaczego? Czy zamierzasz coś z tym zrobić?
Pozdrawiam i błogosławię ? ks. Jacek